Boginie (recenzja)
Nieczęsto sięgam po thrillery. Tym razem, mogłam poznać losy bohaterów książki „Boginie”. To kolejna powieść Alexa Michaelides, autora świetnie przyjętej na całym świecie „Pacjentki”.
Mariana Andros jest terapeutką grupową. Na uniwersytecie, na którym kiedyś studiowała, dochodzi do morderstwa. Ginie jedna ze studentek. Mariana przyjeżdża na miejsce i jest przekonana, że wie kto jest mordercą. Uważa, że zabójcą jest profesor Edward Fosca. Kobieta nie wierzy w jego alibi i skupia się na tym, by udowodnić mu winę. Wykładowca jest przystojny i ma grono wiernych fanek. Kilka studentek tworzy grupę zwaną „Boginiami”.
Czy Mariana dowiedzie winy profesora? Czy grozi jej niebezpieczeństwo?
„Boginie” to zgrabnie napisany thriller. Autor myli tropy, przedstawia nowych podejrzanych. Nie domyśliłam się zakończenia. Jednak mnie ta historia nie porwała. Nie czułam strachu, grozy. Być może dlatego, że akcja była poprowadzona zbyt wolno. Zbyt dużo było w niej powrotów do przeszłości Mariany. Czytając zastanawiałam się, dlaczego książka ma tytuł „Boginie”, bo autor mało miejsca poświęcił studentkom z tajnego stowarzyszenia.
Trudno mi ocenić tę powieść. Podobało mi się miejsce akcji, czyli studencki kampus. Główny podejrzany, profesor, był barwną postacią. Trochę zbyt pewną siebie. Za to Mariana, to postać, która nie była zbyt wiarygodna. Nie przekonała mnie i nie polubiłam jej.
„Boginie” to książka, która raczej nie stanie się kolejnym bestsellerem. Czegoś w niej zabrakło, ale mam nadzieję, że Wam się spodoba.
A może jesteście już po jej lekturze?
Premiera: 29.09.2021
Dziękuję za egzemplarz @wydawnictwo_wab 💚🤗.
Wydawnictwo: W.A.B.