Bromance. Pod przykrywką (recenzja)
Liv Papandreas pracuje w najlepszej restauracji w Nashville. Odpowiada za desery. Wydaje się, że ta praca jest spełnieniem jej marzeń. Niestety jej szef to okropny typ, który potrafi zatruć życie pracownikom. Jest tyranem i egoistą. Dba tylko o siebie i swoją karierę. Pewnego razu Live przyłapuje go na molestowaniu jednej z pracownic. Zostaje zwolniona, ale nie cofnie się przed niczym, by jej szef poniósł zasłużoną karę. Z pomocą przychodzi jej bogaty podrywacz i fan romansów Braden Mack i członkowie Tajemniczego Klubu Książki.
O tym właśnie jest „Bromance. Pod przykrywką”, druga część serii „Bromance”.
Spore fragmenty książki poświęcone są problemowi, jakim jest molestowanie seksualne w miejscu pracy. Kobiety często boją się swojego oprawcy, nikomu nie mówią o swoim problemie. Nie chcą stracić pracy.
„Bromance. Pod przykrywką” to według mnie dobra książka, ale z pewnością nie wybitna. Nie jest do końca lekka i przyjemna, bo opisuje ważny społecznie problem. Jednak szybko dałam porwać się tej historii, pewnie przez styl, jakim została napisana. Były momenty, które mnie rozbawiły, ale zdarzały się też bardzo słabe fragmenty. Miały być śmieszne, a były kiepskie. Spodziewałam się też więcej scen opisujących gotowanie, pieczenie, przygotowanie słodkości, skoro bohaterka z zawodu jest cukiernikiem. Autorka jednak miała inny pomysł na tą historię.
Relacje między głównymi bohaterami zostały ciekawie zbudowane. Na początku nie przepadają za sobą, ale łączy ich zadanie, które mają do wykonania. Zostają partnerami, a potem coraz bardziej się do siebie zbliżają.
„Bromance. Pod przykrywką” to romans połączony z wątkami sensacyjnymi. Ciekawi bohaterowie, zwroty akcji, kłamstwa, tajemnice, szczypta humoru. To wszystko zostało umiejętnie wymieszane i podane na tacy, nam, czytelnikom. Do mojego ideału trochę jej brakuje, ale myślę, że wielu z Was się spodoba.
Jestem ciekawa Waszych wrażeń po lekturze.
Dziękuję za książkę @wydawnictwo.kobiece 💚🤗.
Wydawnictwo: Kobiece