Cicha noc Herkulesa Poirota (recenzja)
Herkules Poirot to mój ulubiony książkowy detektyw. Jego „słynne szare komórki” działają bez zarzutu. Nie ma dla niego nierozwiązanych spraw.
Zbliżają się święta Bożego Narodzenia i do jego gabinetu przychodzi tajemnicza dama. Okazuje się, że przyjaciel Herkulesa, inspektor Edward Cathpool, doskonale ją zna. Kobieta prosi o pomoc w schwytaniu mordercy. Sprawa jest dość niezwykła, bo do zabójstwa doszło na oddziale szpitala w Norfolk.
Herkules i Edward jadą do nadmorskiej rezydencji, należącej do rodziny Laurierów. Chcą rozwiązać zagadkę do świąt. Mają niewiele czasu, a podejrzanych przybywa z każdym dniem.
„Cicha noc Herkulesa Poirota” to powieść detektywistyczna napisana przez Sophie Hannah. Autorka wymyślając fabułę wzoruje się na Aghacie Christie. Stosuje jej sprawdzone metody i wprowadza swoje własne. Jej styl jest lekki, gładki, bardzo plastyczny. Historia toczy się szybko i płynnie. Na początku wydaje się, że każdy może być zamieszany w morderstwo. Jednak z każdym rozdziałem, czytelnik przybliża się do rozwiązania mrocznej intrygi.
„Cicha noc Herkulesa Poirota” to przyjemna lektura, która wciągnęła mnie od pierwszej strony. Niestety dość wcześnie odkryłam, kto jest winny, co troszkę popsuło mi zabawę, bo uwielbiam zaskakujące zakończenia.
Książka ma świetny klimat. Bohaterowie są charakterni i mają swoje sekrety, którymi niechętnie się dzielą. Małe kawałki informacji, niczym puzzle, trzeba ułożyć w całą łamigłówkę.
Czy jesteś, jak Herkules Poirot, i dla Ciebie to bułka z masłem? Przekonaj się sam/a.
Wydawnictwo: Dolnośląskie