Czas huraganów (recenzja)

„Czas huraganów” to chyba pierwsza książka meksykańskiej autorki, którą przeczytałam. Chciałam odpocząć od słodkich historii zakończonych happy endem. Czasami wydaje mi się, że powinnam częściej sięgać po poważniejszą literaturę. Jednak spotkanie z tą powieścią nie było udane.

Na pierwszych stronach dowiadujemy się, że grupa dzieciaków z zubożałej wioski w Meksyku znajduje trupa. Okazuje się, że jest to ciało znanej w okolicy wiedźmy. Prawdopodobnie ktoś pozbawił ją życia. Rusza śledztwo.

Komu przeszkadzała wiedźma? A może za dużo widziała albo wiedziała?

Dla mnie ta książka była dziwna, przesadzona. Również język, ani styl autorki nie przemawiał do mnie. Powieść jest wulgarna, zbyt dosadna, chaotyczna. Męczyły mnie nieskończenie długie opisy. Brak dialogów i bardzo długie zdania nie pomagały w jej odbiorze. Mam wrażenie, że straciłam na nią swój czas.

Oczekiwałam, że autorka, pokaże mi Meksyk w taki sposób, że będę miała ochotę tam pojechać. Jednak pisarka postanowiła umieścić chyba całe zło świata w swojej książce. Przemoc, zbrodnie, molestowanie, bieda, dużo seksu. Gubiłam się w tym wszystkim, raz po raz. Nie zrozumiałam, co autorka chciała przekazać, pisząc swoją powieść. 

Wydaje mi się, że ta książka jest jak tytułowy huragan. Wszystko dzieje się szybko, chaotycznie, mocno. Nie ma chwili na wytchnienie. Myślę, że tak jak wielki żywioł jednych porwie, zafascynuje, nie pozwoli o sobie zapomnieć, a innych nie poruszy wcale. W mój gust czytelniczy nie trafiła, ale jestem bardzo ciekawa Waszej opinii na jej temat.

Dziękuję za książkę @wydawnictwo.mova 💚🤗

@wydawnictwo.kobiece.

Autor książki: Fernanda Melchor

Wydawnictwo: Mova