Flowers (recenzja)
Kiedy usłyszysz słowo „narcyz” najpewniej skojarzy ci się ono z żółtym, intensywnie pachnącym kwiatkiem. Jednak nazwa ta określa też człowieka, który ma zaburzoną osobowość i potrafi ranić ludzi znajdujących się w jego otoczeniu. Taki ktoś może być twoim mężem, partnerem, szefem lub znajomym. Mężczyzną bądź kobietą.
„Flowers” to historia, która łączy ze sobą troje postaci: Violę, Kamila i Pascala. Jedno z nich jest narcyzem.
Viola jest żoną i matką. Po kłótni z mężem ucieka z hotelu i poznaje Kamila, który okazuje się jej bratnią duszą. Świetnie się rozumieją i dużo ich łączy. Jednak ta znajomość może ich wiele kosztować. Dlatego muszą ją jak najszybciej zakończyć.
Tak zaczyna się fabuła najnowszej książki Krystyny Mirek. „Flowers” to powieść gęsta od skomplikowanych emocji i trudnych relacji. Opowiada o niszczeniu psychicznym, strachu, udawaniu, bezsilności i samotności. O pragnieniu bycia akceptowanym i rozumianym.
„Cokolwiek byśmy mówili o tym, jak jesteśmy dzielni w naszej samotności, czasami są takie momenty, kiedy bliskość drugiego człowieka ratuje życie.”
„Flowers” to poruszająca powieść, ale chyba nie każdemu się spodoba. Nie jest miałka, zabawna, lekka, ale jest potrzebna. Otwiera oczy na ludzkie zachowania.
Moją uwagę przyciągnęła, bo choć poruszała trudne tematy, to dawała nadzieję na szczęśliwe zakończenie.
Wydawnictwo: Luna