Lilie królowej. Matki (recenzja)
Lucyna Olejniczak stworzyła barwną sagę średniowieczną, która trafiła w gust Czytelników i zbiera wiele pozytywnych recenzji. Wszystko zaczęło się od książki „Lilie królowej. Siostry”. Następne były „Wiedźmy”. Teraz przyszedł czas na część trzecią – „Matki”. Ukazać się ma jeszcze tom „Wilczyce”.
„Lilie królowej. Matki” to powieść historyczna, która dzieje się w średniowieczu. Amalia i Milda były dworkami królowej Jadwigi. Nadal łączy je mocna więź. Teraz są dorosłe. Jedna jest żoną uczonego, druga poślubiła bogatego kupca. Obie są matkami. W ich życiu ciągle następują zmiany i nieoczekiwanie zdarzenia. Muszą mierzyć się z problemami: małżeńskimi i wychowawczymi. Nie jest też im łatwo zapomnieć o trudnej przeszłości.
W czasach, w których żyją, kobiety nie mają zbyt silnego głosu. Często podlegają mężczyznom. Są od nich zależne.
Pomimo tego, Amalia i Milda chcą się rozwijać, pracować, robić coś pożytecznego. Pragną kochać i być kochane.
Czy osiągną swoje cele i zamierzenia?
„Lilie królowej. Matki” to książka wspaniale napisana. Ma świetne, plastyczne opisy, silne bohaterki i niepowtarzalny klimat.
Podczas lektury niezwykle łatwo można przenieść się w czasie. Do epoki, w której Polską rządzili władcy, do turniejów rycerskich, wystawnych biesiad, publicznych egzekucji i krakowskich jarmarków.
Przed Wami uczta czytelnicza na mistrzowskim poziomie.
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka