Niespełniona miłość. Wydziedziczone (recenzja)
Często, gdy sięgam po drugi tom z książkowej serii, zastanawiam się, czy będzie on lepszy, czy gorszy od pierwszego. Nie lubię tracić czasu na nieciekawe, powtarzalne historie, które mnie po prostu męczą i nużą. Na szczęście takie „dzieła” rzadko wpadają w moje ręce.
„Niespełniona miłość”, drugi tom serii „Wydziedziczone” Mirosławy Karety to powieść, która jest wyjątkowa i porywająca jednocześnie. Autorka opisuje dalsze losy Józi, która z ubogiej wsi pojechała do miasta pracować jako służąca.
Pewnego dnia dziewczyna zostaje niesłusznie oskarżona o kradzież i wyrzucona z posady. Józi bardzo zależy na pracy w mieście. Dostaje szansę u rzeźnika. Ma dużo obowiązków, którym stara się podołać.
Młoda kobieta jest zafascynowana znanym malarzem, Witoldem Pruszkowskim. Artysta maluje ją na jednym ze swoich obrazów. Józia oddaje mu całe serce.
Czy młoda służąca poradzi sobie w XIX- wiecznym Krakowie? Jaki scenariusz przygotowało dla niej życie?
„Niespełniona miłość” to opowieść o podziałach społecznych, niesprawiedliwości, nędzy, biedzie, ale też o wielkiej sile, nadziei na lepsze jutro i miłości.
Autorka utkała ze słów piękną historię młodej dziewczyny, która ma marzenia, ambicje, hart ducha. Życie nieraz daje jej „w kość”, ale Józia podnosi się, otrzepuje spódnicę i brnie dalej.
Powieść jest pełna emocji oraz trudnych i zaskakujących momentów. Nie brak w niej ciekawych osobistości ze świata sztuki oraz polityki. XIX-wieczny Kraków jest pełen kontrastów, niebezpiecznych zaułków, szemranych osób. W książce nie brakuje też historycznych akcentów.
Macie ją w swoich planach czytelniczych?
Przyjemnej lektury 📚
Wydawnictwo: Mando