Przyjaciółki all inclusive (recenzja)
Malta interesowała mnie od dawna. Lata świetlne temu, gdy mało kto miał w domu internet, pisałam o tym kraju pracę licencjacką.
W podróż po Malcie zabiera nas autorka książki „Przyjaciółki all inclusive” Karolina Wilczyńska.
Bohaterki powieści przyjaźniły się w czasach licealnych. Potem ich drogi się rozeszły. Na pomysł, by reaktywować bliskie stosunki, wpadła Barbara. Odnalazła Dorotę i Michalinę i zaproponowała im wyjazd na Maltę. Darmowy tydzień z wszelkimi udogodnieniami.
Czy spotkanie po latach będzie pełne wspomnień, śmiechu i radości? A może dojdzie do animozji i nieporozumień między bohaterkami?
„Przyjaciółki all inclusive” to kobieca historia napisana lekkim piórem. Dobrze pokazuje, jak z biegiem lat się zmieniamy. Czasami przytłacza nas życie, problemy, codzienność. Nasze marzenia i potrzeby są spychane na dalszy plan.
To przyjaźń, o ile jest prawdziwa i szczera potrafi nas rozwinąć i popchnąć do działania.
Autorce udało się pokazać emocje, problemy i relacje, jakimi rządzi się przyjaźń.
Plusem książki są też barwne, plastyczne i dokładne opisy miejsc, które Barbara, Dorota i Michalina zwiedziły podczas babskiego wyjazdu.
„Przyjaciółki all inclusive” niczym mnie nie zaskoczyły, ale miło spędziłam z nimi czas. To dobra lektura do czytania w upalne popołudnie.
Wydawnictwo: Skarpa Warszawska