Ronnie O’Sullivan. Nie do zdarcia (recenzja)
Uwielbiam Ronniego O’Sullivana od wielu lat, z wielu powodów. Ma wielki talent, charyzmę. W świecie snookera jest nietuzinkową, barwną osobowością.
Miał trudne dzieciństwo, wpadł w nałogi, ale podźwignął się z nich. Złe skłonności zamienił na dobre przyzwyczajenia.
Zgadzam się, że można go też nie lubić. Ma “niewyparzony” język i czasami gra w snookera jakby mu na niczym nie zależało. A jednak jest 7-krotnym mistrzem świata.
„Ronnie O’Sullivan. Nie do zdarcia” to szczera książka o sukcesach i porażkach tytułowego bohatera. Autor opisuje w niej swoje przemyślenia na temat gry w snookera. Mówi o swoich uzależnieniach, pogoni za perfekcją. W książce wspomina o swojej trudnej przeszłości, rodzinie, przyjaciołach, a także o tym, jak ważne jest dla niego bieganie.
„Ronnie O’Sullivan. Nie do zdarcia” to interesująca lektura, lecz miejscami zbyt moralizatorska. Pewne wątki są niedopowiedziane, inne pominięte.
Wielokrotny mistrz świata dzieli się z nami swoimi przemyśleniami, doświadczeniami i emocjami. Tymi, które towarzyszą mu w życiu codziennym i na największych snookerowych turniejach.
Czy gra przy zielonym stole daje Ronniemu szczęście i spełnienie, czy raczej frustruje go i męczy? A może jedno i drugie?
Wydawnictwo: SQN