Sklepik przeciwzmarszczkowy (recenzja)
Zdarza się, że oryginalny tytuł książki przyciąga mnie do lektury. Tym razem natrafiłam na powieść „Sklepik przeciwzmarszczkowy”. Sięgnęłam po nią i nie żałuję.
Główną bohaterką jest Petra, która mieszka w Sztokholmie i po wyprowadzce córki czuje się bardzo samotna.
Pewnego dnia kobieta przepędza złodziei spod sklepu z używanymi rzeczami. Niestety za swoją odwagę płaci wstrząsem mózgu i pobytem w szpitalu. Podczas tej groźnie wyglądającej sytuacji poznaje ludzi, którzy wzywają karetkę. Vera, Mimmi, Bosse, czyli pracownicy sklepu „Po Siostrze” wkrótce stają się dla Petry ważni.
„Sklepik przeciwzmarszczkowy” to otulająca, historia o tym, że życie nie kończy się po sześćdziesiątce. Nadal można pracować, pomagać innym, nawiązywać przyjaźnie, spełniać marzenia, zakochać się. Tylko od nas zależy czy będziemy cieszyć się każdym dniem, czy raczej zamkniemy się w czterech ścianach.
To właśnie za drzwiami naszego domu czekają na nas fajni ludzie i nowe przygody.
„Sklepik przeciwzmarszczkowy” to książka pozytywna i optymistyczna. Czuć w niej ciepło, pogodę ducha i radość z życia.
Wydawnictwo: Word Audio Publishing International