Spadek Barbary Tryźnianki (recenzja)

Po przeczytaniu książki „Spadek Barbary Tryźnianki” nasuwa mi się jedna myśl – pieniądze szczęścia nie dają. Najważniejsi są dobrzy ludzie, którymi się otaczamy.

Powieść rozpoczyna się od przygotowań do pogrzebu. Niedawno zmarł Antoni Michałek, człowiek prawy i pracowity, dla którego bardzo ważna była rodzina. Opłakuje go kochająca żona Maria oraz oddana służąca Ignasia. Niestety trójka jego dzieci Joanna, Mateusz i Dominik tylko czeka na otwarcie testamentu. Liczą na duże sumy pieniędzy. Jednak srogo się zawodzą, bo pan Antoni swoje pieniądze przekazał w spadku Barbarze Tryźniance. Rodzeństwo za wszelką cenę próbuje odnaleźć spadkobierczynię.

„Spadek Barbary Tryźnianki” to opowieść z morałem. Autor zainspirował się twórczością Marii Rodziewiczówny. W młodości zaczytywał się w jej książkach i chciał jeszcze raz przenieść się w jej świat. Zależało mu, żeby napisać książkę bez scen seksu i przemocy.

Dużym atutem książki jest opis ludzkich charakterów. Są postacie dobre, uczynne,  pracowite, które do szczęścia nie potrzebują wiele. Inne są chciwe, zawistne, zazdrosne, które by osiągnąć swój cel, nie cofną się przed niczym. 

Część fabuły dzieje się na polskiej wsi, a część w dawnej Warszawie. Dzięki temu możemy zobaczyć jak bardzo różniło się życie ludzi. Miastowi często nie dostrzegali problemów i trudów, z jakimi mierzyli się mieszkańcy prowincji.

„Spadek Barbary Tryźnianki” to historia, która pokazuje, co w życiu liczy się naprawdę i o co powinniśmy dbać.

Autor książki: Andrzej F. Paczkowski

Wydawnictwo: WasPos