Willa pod jemiołą (recenzja)

Luiza ma poukładane życie. Pracuje od kilku lat w tej samej firmie, mieszka z Tobiaszem. Nie spodziewa się, że wkrótce wszystko się zmieni. Oto los szykuje dla niej niespodzianki, niestety niezbyt miłe.

Grudzień wita Luizę utratą pracy i porzuceniem przez Tobiasza. Dziewczyna zostaje sama w pustym mieszkaniu i nie wie, co ma robić. Z pomocą przychodzą jej rodzice. Bohaterka postanawia spędzić kilka tygodni w willi, którą jej ojciec odziedziczył. Luiza jedzie tam, żeby uporządkować rzeczy po zmarłej krewnej. Na miejscu przeżywa mnóstwo przygód, poznaje przystojnego Gabriela, odkrywa rodzinne sekrety. A do tego na jej drodze znów staje Tobiasz.

Czy kobiecie uda się zbudować życie na nowo? Czy odnajdzie szczęście i miłość, na które zasługuje, jak nikt inny?

„Willa pod Jemiołą” to powieść, w której odnajdujemy magię świąt. Jest renifer, choinka, płonący kominek, wigilijna wieczerza, prezenty i duchy. Stary dom kryje w sobie wiele tajemnic i nie wszystkie chce ujawnić.

Polubiłam Luizę i kibicowałam jej z całych sił. Chciałam, żeby podniosła się, odcięła od przeszłości i odnalazła swoje szczęście. Miałam nadzieję, że przestanie sobie „wchodzić na głowę” i dokona dobrych wyborów. Natomiast Gabriel był momentami troszkę irytujący i za poważny. Jednak w porównaniu do Tobiasza, to istny anioł.

„Willa pod Jemiołą” to urocza, ciepła powieść. Pełna emocji i nadziei na lepsze jutro. Romantyczna historia, która rozgrzewa serca i sprawia, że dzień staje się lepszy.

Autor książki: Anna Szczęsna

Wydawnictwo: Filia